sobota, 23 lutego 2013

Dla kogo długie włosy?


Długie włosy to z pewnością ozdoba dla każdej kobiety. Długie, zdrowe i lśniące są marzeniem niemal każdej z nas. Ale czy każdemu pasują długie pukle? Czy nie lepiej czasem zrezygnować z zapuszczania gdy coraz dłuższe włosy przestają być ozdobą?

Podjęłam decyzję. Nie zapuszczam włosów. Jest to w moim przypadku bezcelowe, gdyż moje kłaczki gdy zaczynają sięgać za łopatki wyglądają jak mysie ogonki, bez życia, bez objętości. Matka natura nie obdarzyła mnie mocnymi gęstymi włosami, moje są cienkie, rzadkie i mimo pielęgnacji słabe. Takie już są, nie zamierzam na siłę walczyć o centymetry, podczas gdy coraz dłuższe włosy wcale nie dodają mi uroku, a wręcz przeciwnie. Będę je regularnie podcinać, zachowam sobie obecną długość czyli minimalnie za łopatki. 


Dla kogo długie włosy?
  • dla posiadaczek mocnych gęstych włosów, nic tak nie dodaje seksapilu jak gęste długie pukle :)
  • długie włosy pasują do niemal każdego kształtu twarzy, wyjątek stanowią bardzo pociągłe buzie, natomiast długie włosy pięknie okalają okrągłe buźki dzięki czemu wydadzą się one szczuplejsze
  • dla osób, które z natury mają włosy odporne na zniszczenia (znam takie szczęściary)
  • szczególnie dla osób wysokich, chociaż moim skromnym zdaniem osoby niskie równie dobrze mogą wyglądać w długich włosach, nie uważam aby zaburzało to proporcje sylwetki
  • dla osób, które mają dużo wolnego czasu, długie włosy wymagają pielęgnacji




A dla kogo nie?
  • posiadaczki rzadkich włosów (jak ja) powinny raczej zrezygnować z długich włosów, długie zwisające pojedyncze pasma raczej nie dodają seksapilu
  • nie dla osób prowadzących aktywny tryb życia, długie włosy przeszkadzają w uprawianiu sportu, jest gorąco, wiem coś o tym 
  • nie pasują do pociągłych twarzy, sprawiają, że twarz wygląda na dłuższą niż jest w rzeczywistości
  • nie mogę powiedzieć, że krótsze włosy wymagają mniej pielęgnacji (chyba że są to włosy nie sięgające ramion, o takie łatwiej jest zadbać), włosy sięgające ramion i dłuższe także wymagają czasu


Lubię włosy w takich długościach :) Myślę, że dodają dużo uroku i dziewczęcości :)


Zatem, nie zapuszczam włosów. Trzymam się obecnej długości. Liczę na to, że gdy będę je systematycznie podcinać to staną się zdrowsze i przestana się w końcu puszyć na końcach :)
Pamiętajmy, że długie włosy wcale nie dodają uroku jeśli są zniszczone, cienkie i zwisające jak mysie ogonki.

zdjęcia nie są moją własnością, pochodzą z wyszukiwarki google

piątek, 15 lutego 2013

Ulubione kosmetyki do makijażu oczu.

Zwykle nie ruszam się z domu bez umalowanych oczu. No chyba, że do sklepu czy na basen, ale do szkoły zawsze mam pomalowane oczy. Zwykle jest to delikatny makijaż, nie lubię przesadnej sztuczności. Jestem zdania, że makijaż ma tylko podkreślać nasze atuty, a moim zdecydowanie są oczy, nie czułabym się dobrze z toną cieni, pudrów itp. na twarzy.
Chciałabym wam przedstawić 3 ukochane kosmetyki do makijażu oczu, używam ich już od dawna i jestem niezmiennie zachwycona efektem jaki dają :)

TUSZ DO RZĘS Oriflame Giordani Gold

Mamy do wyboru tusz pogrubiający (widoczny na zdjęciu powyżej) oraz wydłużający (szczoteczka jest węższa, włoski krótkie). A także możemy wybrać kolor: czarny lub brązowy
Ja mam właśnie ten widoczny na obrazku: czarny pogrubiający.

Dla mnie ten tusz nie ma wad. No może tylko to, że na początku używania trzeba trochę uważać, żeby nie nabrać na szczoteczkę za dużo tuszu, bo można posklejać rzęsy. Jednak ja doszłam do wprawy i nie mam z tym problemu.
Rzęsy są pogrubione, wydłużone(choć nie jest to zadaniem tuszu), rozdzielone (na początku trzeba uważać z ilością tuszu, łatwo przesadzić), pięknie podkreślone, idealna czerń. Nie osypuje sie. Dosyć łatwo go zmyć, ja używam płynu miceralnego Marion i nie mam z tym większych problemów. Jeszcze jedno ważne co zauważyłam i co bardzo mi pasuje, mianowicie: nie zmywa go woda. Kiedyś nad jeziorem pluskałam się wodą ze znajomymi, byłam cała mokra włącznie z buźką a tusz nie rozmazał się ani troszke. Byłam bardzo mile zaskoczona tym faktem :)

Dostępność: tylko u konsultantek Oriflame
Cena: 39zł (w promocji ok.30zł.)

KREDKA Glimmerstick Eye Liner Avon
Avon, Glimmerstick Eye Liner (Konturówka do oczu)
Zdjęcie nie oddaje prawdziwego wyglądu kredki. W rzeczywistości opakowanie jest bardzo smukłe, eleganckie i ładne :)

Mamy do wyboru 4 kolory: czarny, szary, granatowy i brązowy.

Ja posiadam kolor brązowy. Kiedyś miałam też czarną i chyba w najbliższym czasie znowu skuszę się na ten kolor. Właśnie jest promocja :)
Właściwie nie przetestowałam zbyt wielu kredek do oczu, było ich może 4, ale żadna nie była tak dobra jak ta z Avonu. Największym plusem jest to, że nie rozmazuje się, jest bardzo trwała. Po całym męczącym dniu nie widać różnicy między tym jak makijaż wyglądał rano, a jak prezentuje się po kilkunastu godzinach. Właściwie jest dość wydajna, starcza mi na kilka miesięcy. Łatwo się nią posługiwać i rysować precyzyjne, równe linie. Często słyszę, że moje kreski wyglądają jak narysowane eyelinerem :) Jest to wysuwana kredka z czego się niezmiernie cieszę, nie cierpię struganych kredek, bo zwykle się łamały i traciłam połowę.

Dostępność: u konsultantek Avon
Cena: przeważnie poniżej 20zł, często po cenie promocyjnej można ją kupić za 10 lub 13 złotych
!Kosmetyki Avonu testowane są na zwierzętach!

EYELINER w pisaku Eveline 

Bardzo go lubię. Może nie jest tak niezastąpiony jak tusz z Oriflame, ale jestem mu wierna :)
Największym jego plusem jest według mnie to, że łatwo nim narysować równe ładne kreski. Ja nie mam z tym żadnych problemów. Szybko zasycha, nie rozmazuje się. Czasami zdarza się, że gdy mam bardzo intensywny dzień to kreski delikatnie odbijają się na powiekach. Dosyć wydajny, ale trzeba się liczyć z tym, że zasycha. Mój zasechł po 4-5 miesiącach.

Dostępność: właściwie w każdej drogerii, osiedlowym sklepie
Cena: 10-12 zł

Mogę z czystym sumieniem polecić każdy z tych kosmetyków :)

zdjęcia nie są moją własnością, pochodzą z wyszukiwarki google

niedziela, 10 lutego 2013

Herbatka z bratka.

Od momentu gdy wkroczyłam w okres dojrzewania, moim największym zmartwieniem była świecąca się buzia. Nic tak mnie nie denerwowało jak wiecznie błyszczące czoło i nos. Nic nie pomagało, żadne kremy matujące, żele, nawet fluidy czy pudry. Skóra i tak po kilku godzinach świeciła niczym latarnia.
Mniej więcej w październiku zaczęłam pić herbatke z bratka. Poleciła mi go koleżanka mieszkająca ze mną w pokoju w internacie. Stwierdziłam, że warto spróbować :) Po za świeceniem skóry nie mam jakiś ogromnych problemów z cerą. Wągry i takie upierdliwe mini krosteczki na czole raczej nie są wielką tragedią.


Bratek(inaczej fiołek trójbarwny) ma wiele zastosowań:
- to oczywiście piękna roślina ozdobna :)
- zmniejsza łojotok
- wygładza skórę
- zmniejsza ilość pojawiających się wyprysków
- oczyszcza i odtruwa organizm
- zmniejsza przetłuszczanie włosów
- wzmacnia włosy i paznokcie
- pomaga w chorobach drób oddechowych, działa wykrztuśnie
- działa moczopędnie, pomaga w usuwaniu z organizmu toksyn
- korzystnie wpływa na metabolizm, przyśpiesza spalanie tłuszczów
- picie bratka zalecane jest osobom zażywających duże ilości leków i antybiotyków.

Ja piję bratka około 4 miesięcy. Ale efekty widziałam już po 2 miesiącach picia. Bratka kupuję w aptece lub z sklepie zielarskim, koszt to około 5-6zł za 30 saszetek w opakowaniu. Producent zaleca aby pić herbatkę z 2 saszetek, ale ja piję tylko z jednej :) Nie smakuje bardzo źle, można się przyzwyczaić.

Działanie bratka na moim przykładzie:
- zmniejszenie łojotoku, już nie muszę się martwić świecącą się cerą :)
- zmniejszyło się przetłuszczanie włosów (odrobinę, nadal muszę myć włosy codziennie)
Innych efektów nie ma albo są mało zauważalna lub po prostu nie zwracam na nie uwagi.

sobota, 9 lutego 2013

Dzień z dietą oczyszczającą. Wyzwanie.

Tłusty czwartek był dniem pełnym wyrzeczeń. Bo jakże ciężko sobie odmówić faworka posypanego cukrem pudrem albo tłustego pączusia ociekającego różowym lukrem gdy wszyscy wokoło zajadają się pysznościami. Ale cóż, tak sobie postanowiłam i postanowienia dotrzymałam. Tłusty czwartek był dla mnie dniem diety oczyszczającej. Czyli cały dzień objadałam się owocami i warzywami i popijałam zieloną herbatką. Było pysznie :) Planuję to powtórzyć w następnym miesiącu.

WYZWANIE!
Do tej pory robiłam minimum 65 brzuszków dziennie. Dziś stawiam sobie nowe wyzwanie: min.100 brzuszków każdego dnia :) 
Na moim brzuchu już widać efekty, ale wciąż czuję ten niedosyt, więc będę ćwiczyć więcej. 100 to takie minimum kiedy nie mam czasu, czyli od poniedziałku do czwartku, bo weekendy są po to, aby spędzać je aktywnie, czyli codziennie 2 godzinki ćwiczeń + spacerek ;)
Uwielbiam ćwiczyć, nie dość że rzeźbi się sylwetkę to jeszcze gimnastyka wprawia mnie w genialny nastrój, mam ochotę skakać, tańczyć i cieszyć się :)


środa, 6 lutego 2013

Maseczka z sody, czyli pogromca wągrów!


No dobrze, tytuł może odrobinę na wyrost, ale naprawdę jestem zachwycona działaniem sody! Moim postanowieniem na luty jest pozwolić buźce trochę odpocząć od fluidu i innych zapychaczy, których czasem używam, dlatego też gdy spojrzałam w lusterko przy idealnym dziennym świetle dojrzałam na mojej twarzy coś okropnego. Mój nos calutki pokryty jest czarnymi kropeczkami-wągrami. Postanowiłam coś z tym zrobić. Przypomniałam sobie o maseczce z sody oczyszczonej i postanowiłam wypróbować.

Po raz pierwszy maseczkę z sody zastosowałam w poniedziałek. Efekt? Niemal niezauważalny.
Postanowiłam powtórzyć próbę następnego dnia, czyli we wtorek. Znaczących efektów ciągle brak, choć pory odrobinkę się zmniejszyły.
Ale postanowiłam się nie poddawać i spróbować jeszcze raz. W końcu do trzech razy sztuka ;)
Tym razem po zmyciu maseczki przetarłam nos wacikiem nasączonym sokiem z cytryny i wodą. To co zobaczyłam w lusterku przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Pory się oczyściły i są znacznie mniejsze. 

Jak zrobić takiego "pogromcę wągrów"?

Potrzebujemy:
  • soda oczyszczona
  • woda mineralna
  • małe naczynie

Mieszamy równe ilości sody oczyszczonej i wody mineralnej. Następnie gotową papkę nakładamy na miejsca gdzie występują wągry. Pozostawiamy na około 20 minut, po czym spłukujemy.
Aby wzmocnić efekt przecieramy miejsca z wągrami wacikiem nasączonym sokiem z cytryny i wodą.(u mnie podziałało:))

Polecam każdemu komu wągry śnią się po nocach ;)

wtorek, 5 lutego 2013

Witam serdecznie :)


Jestem Robinsonowa.
Od pół roku jestem włosomaniaczką. To zaczęło się w wakacje, podejrzewam, że powodem była wakacyjna nuda oraz fatalny stan moich włosów. Uwielbiam zadbane, lśniące i miękkie włosy. Dążę do takiego stanu mojej blond czupryny. 
Jestem zwolenniczką prowadzenia aktywnego i zdrowego trybu życia. Ćwiczę, zdrowo się odżywiam i chciałabym tym zarażać inne osoby :)