Został tydzień szkoły. No właściwie dwa, ale jeden można sobie odpuścić ;) Jeszcze tylko muszę pouczyć się z fizyki na kartkówkę, zaliczyć ją na 5, a potem już tylko cieszyć się wolnością ;) Cieszę się, bo wreszcie będę mogła porządnie zadbać o moje włosy.
Tydzień temu laminowałam włosy sposobem, który już dawno chciałam wypróbować na moich włosach, ale ciągle brakowało mi czasu. Był to strzał w dziesiątkę i już zawsze będę laminować moje włosy właśnie tym sposobem! A co to za sposób?
laminowanie-olej-nawilżenie,
czyli proteiny-emolienty-humekanty
krok 1
Przed laminowaniem nie oczyszczałam włosów mocnym szamponem. Włosy tylko zmoczyłam wodą. Zrobiłam mieszankę: łyżkę żelatyny zalałam 3 łyżkami gorącej wody, dokładnie wymieszałam i dodałam odżywkę Garnier Ultra Doux karite i awokado w stosunku 1:1 (wzięłam ją, bo jest pewna i sprawdzona, ale jeszcze pokombinuję z innymi odżywkami). Nałożyłam na osuszone ręcznikiem włosy, zawinęłam w folię i ręcznik. Podgrzewałam suszarką przez ok.10 minut. Mieszankę miałam na głowie 45 minut. Zmyłam zwykłą wodą, bez szamponu. Nie miałam problemu ze zmyciem żelatyny.
krok 2
Następnie na włosy nałożyłam olej. Robię to zawsze na mokro. Do miski z ciepłą wodą wlałam trochę olejku arganowego i zamoczyłam włosy. Delikatnie odcisnęłam nadmiar wody, założyłam na włosy czepek foliowy i ręcznik. Olej trzymałam godzinę (w zależności od tego co lubią nasze włosy, moje lubią olejowanie max.2 godziny, więc nigdy nie trzymam oleju dłużej). Olej zmyłam płynem Facelle metodą kubeczkową.
krok 3
Ostatni krok to maska/odżywka nawilżająca. Ja użyłam ponownie Ultra Doux karite i awokado. Nie miałam akurat żadnej typowo nawilżającej odżywki, więc użyłam tej. Był to dobry wybór, bo lekko otępiałe włosy po myciu stały się miękkie i gładkie :)
Przez kiepską jakość aparatu wyglądać mogą na spuszone, ale zapewniam, że takie nie były. Chyba po raz pierwszy w życiu się nie spuszyły! Niestety musiałam je wysuszyć suszarką, bo było już po północy gdy skończyłam wszystkie te zabiegi, ale i tak byłam bardzo zadowolona z efektu.
A wy jak laminujecie włosy? ;)
Takiego połączenia jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńZawsze robiłam to tradycyjną metodą ;)
Jak będę miała więcej czasu na pewno przetestuję ten pomysł.
U mnie samo laminowanie powodowało puch. Olej i odżywka spowodowały, że włosy był dociążone i mięciutkie :)
UsuńJa jeszcze nigdy tego nie robiłam! :)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze w ogóle nie laminowałam, moje włosy nie przepadają za proteinami.
OdpowiedzUsuńMoje właściwie też. Na maske jajeczną reagują okropnie, na samą żelatyne też. Nie lubią samych protein. Ale jeśli dostarczam im protein, emolientów i humekantów to są bardzo zadowolone :)
Usuńja jeszcze nie zabralam sie za zwykle laminowanie, a co dopiero za taka metode.. ale w koncu musze znalezc czas:)
OdpowiedzUsuńlaminowanie , no proszę proszę, włosy takie jakby... zdrowe ? Muszę znaleźć czas na moje włoski i zajrzeć tutaj. O tak , na pewno ! Może jutro ,albo pojutrze :D
OdpowiedzUsuńAle Ty masz gęste włosy! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńGęste? Nigdy bym tak nie określiła swoich włosów ;)
UsuńŁaaaał, efekt jest naprawdę wart tylu godzin pracy! Włoski miękkie, gładkie, takie.. jak jedwab dla oczu ;)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek u mnie ten sposób by się nie sprawdził- olejowanie na mokro z moimi włosmai się nie lubi. Aczkowliek fajnie, ze znalazłaś metodę dla siebie, gratuluję i zazdroszczę!
Ja jeszcze nie próbowałam. U Ciebie super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawy sposób i jakie efekty!
OdpowiedzUsuńłał, z pewnością wypróbuję Twój sposób! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy sposób, chyba wypróbuję któregoś wolnego popołudnia :)
OdpowiedzUsuń